Podróże małe i duże
Jaś miał zaledwie 3 miesiące, kiedy padło przed nami wyzwanie wyjazdu nad morze. Najpierw szybko odmówiłam. Jak jechać z tak małym dzieckiem przez całą Polskę?! Ponad 500km, conajmniej 6 godzin... szalony pomysł. Z czasem jednak stawał się on coraz bardziej kuszący, a wizja pierwszych rodzinnych wakacji zaczęła przysłaniać piętrzące się wcześniej obawy.
W końcu podjęliśmy decyzje i wyruszyliśmy. Z Wrocławia wystartowaliśmy około północy, żeby Jaś mógł smacznie przespać cała drogę. Nie zawiódł nas. Obudził się tylko raz na szybkie karmienie. Był idealnym towarzyszem podróży.
Szybko dotarliśmy do Gdańska i rozpoczęliśmy przygodę. Dużo spacerów, dużo zwiedzania, dużo czasu spędzonego rodzinnie. Pogoda pokazała nam przez tych parę dni chyba wszystkie swoje oblicza - padał deszcz, świeciło słońce, wiał potworny wiatr. Ale my i tak świetnie się bawiliśmy.
Mimo wszystko, ryzyko się opłaciło i spędziliśmy wspólnie cudowne chwile. Razem z synem chodziliśmy nie tylko na spacery i do restauracji. Był również świetnym towarzyszem podczas wizyt w muzeach! W Muzeum Narodowym zrobił furorę spokojnie leżąc w wózeczku i z zaciekawieniem oglądając obrazy 😊 Niestety molo w Sopocie podobało mu się nieco mniej, o czym głośno dawał znać wszystkim wokół.
Mimo, że w podróż wyruszaliśmy pełni obaw, teraz mamy już pewność, że z dzieckiem można robić wszystko! Wystarczy się tylko dobrze zorganizować. My już wiemy, że z Jasiem możemy wyruszać w podróże dalekie i bliskie.