Odstawienie

3 tygodnie zajęło mi nauczenie się karmić piersią. Byłam zdeterminowana i systematycznie przystawiałam Malucha, aż nareszcie zaiskrzyło i zaczęliśmy współpracować. Zawsze gdy ktoś pytał, odpowiadałam, ze zamierzam karmić conajmniej rok. Niestety, nasza Współpraca trwała tylko do 8. miesiąca... wtedy to właśnie przyszedł wirus, który zmusił mnie do odstawienia dziecka od piersi. Musiałam zdecydować, leczyć się czy karmić. Decyzja była prosta - najważniejsze jest dziecko. Szybko jednak musiałam zmienić zdanie. Ból nie pozwalał mi funkcjonować, a konsekwencje nie leczenia się mogły być bardzo poważne. 

Odstawiłam dziecko od piersi... nawet nie z dnia na dzień! Raczej z godziny na godzinę. Zaczęłam brać silne leki i od tej pory mój Maluch nie mógł normalnie zjeść. W jednej chwili oderwany od Mamy, od swojej oazy spokoju, sposobu wyciszenia i wspomagacza w usypianiu...

Mały uparcie nie pije z butelki ani nie ssie smoczka. Na szczęście od jakiegoś czasu rozszerzyliśmy dietę, wiec dni udawało nam się przetrwać. Ale po każdym dniu przychodziła noc. Zdezorientowane dziecko nie potrafiło zasnąć, wtulone w mamę rozpaczliwie szukając piersi. Przez tydzień noc w noc podawaliśmy mu mleko łyżeczką i wypatrywaliśmy dnia, w którym Mały znowu dostanie pierś.

Pod koniec tygodnia zaczynałam się już niepokoić, bo moją uwagę zwrócił fakt, że Syn nie szuka już piersi. Nie pomyliłam się... W pierwszej możliwej chwili wzięłam go w ramiona i próbowałam nakarmić. Niestety, tylko mnie ugryzł. Kolejne próby kończyły się porażkami, a ja byłam coraz bardziej zdołowana. Wszystko o co walczyłam zaraz po narodzinach Malucha, w jednej chwili, w tak głupi sposób legło w gruzach. 

Teraz rozpoczynamy walkę od początku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Mamo, to Jaś! , Blogger